18.11.2016
Premiera albumu Krzysztofa Zalewskiego – „Złoto”

Potrzeba matką wynalazków oraz – jak się okazuje – najlepszą muzą, bo w pewnym sensie nowy album Krzysztofa Zalewskiego zrodził się z potrzeby: jak najczęstszego kontaktu z publicznością. Promując swój poprzedni album – „Zelig” – wokalista chciał grać jak najczęściej, wszędzie, dla wszystkich. Zaczął więc koncertować solo i publiczność entuzjastycznie przyjęła ten one man show, nawet uproszczone, obnażone wersje skomplikowanych numerów z „Zeliga”.

„Złoto” jest konsekwencją tych koncertów, tej szkoły grania muzyki, która mówi, że mniej znaczy lepiej. Na płycie dominują numery dynamiczne („Chłopiec”, „Na drugi brzeg”), czy wręcz drapieżne („Głowa”). Jest puls („Uchodźca”), jest groove („Luka”), jest riff („Polsko”). Jest też porywający „Jak dobrze”, w którym gościnnie udziela się jak zawsze znakomita Natalia Przybysz. Nie zabrakło także ballad („Miłość, Miłość”, „Otu”). W porównaniu z poprzednią płytą uproszczone zostały aranżacje, bardziej organiczne jest brzmienie, bardziej bezpośredni przekaz. Warto też zwrócić uwagę na teksty, na tę miłość w czasach niepokoju. Zalewski wyśpiewuje te lęki i nadzieje, które dziś towarzyszą nam wszystkim. Słowem, pełny wachlarz emocji i muzycznych wrażeń, które razem układają się w zaskakująco spójny złoty środek.

„Złoto” jest na pewno najbardziej osobistą, a zarazem najbardziej przystępną i przebojową płytą Krzysztofa Zalewskiego. To materiał, który skupia w sobie wszystkie jego dotychczasowe doświadczenia, jako wokalisty, multiinstrumentalisty, kompozytora i tekściarza. Album, na który czekali wszyscy fani jego talentu.

„Złoto” jest konsekwencją tych koncertów, tej szkoły grania muzyki, która mówi, że mniej znaczy lepiej. Na płycie dominują numery dynamiczne („Chłopiec”, „Na drugi brzeg”), czy wręcz drapieżne („Głowa”). Jest puls („Uchodźca”), jest groove („Luka”), jest riff („Polsko”). Jest też porywający „Jak dobrze”, w którym gościnnie udziela się jak zawsze znakomita Natalia Przybysz. Nie zabrakło także ballad („Miłość, Miłość”, „Otu”). W porównaniu z poprzednią płytą uproszczone zostały aranżacje, bardziej organiczne jest brzmienie, bardziej bezpośredni przekaz. Warto też zwrócić uwagę na teksty, na tę miłość w czasach niepokoju. Zalewski wyśpiewuje te lęki i nadzieje, które dziś towarzyszą nam wszystkim. Słowem, pełny wachlarz emocji i muzycznych wrażeń, które razem układają się w zaskakująco spójny złoty środek.

„Złoto” jest na pewno najbardziej osobistą, a zarazem najbardziej przystępną i przebojową płytą Krzysztofa Zalewskiego. To materiał, który skupia w sobie wszystkie jego dotychczasowe doświadczenia, jako wokalisty, multiinstrumentalisty, kompozytora i tekściarza. Album, na który czekali wszyscy fani jego talentu.

/ przeczytaj także

Dzisiaj, 26 lipca, tuż przed obchodami 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego – ukazuje się wyjątkowa płyta „WAWA”. To muzyczna opowieść […]

/WIĘCEJ

Do sieci właśnie trafił nowy utwór Faustyny Maciejczuk – przedstawicielki młodego pokolenia na polskiej scenie alternatywnej i posiadaczki jednego z […]

/WIĘCEJ

„KOCHAM TE MIEJSCA” to nazwa kolejnej trasy koncertowej Rubensa, która startuje jesienią 2024 roku. Artysta wraz z zespołem odwiedzi siedem […]

/WIĘCEJ